14. edycja festiwalu Nowe Horyzonty tuż tuż! Wrocławskie święto kina rozpocznie się w najbliższy czwartek. Tradycyjnie z tej okazji bliżej przyjrzeliśmy się programowi festiwalu i, skupiając się przede wszystkim na filmowych nowościach, przygotowaliśmy dla Was listę czternastu filmów, których zdecydowanie nie można przegapić. Zresztą, zobaczcie sami!
Dzikie historie, Relatos salvajes, reż. Damián Szifrón (Argentyna/Hiszpania, 2014)
To opowieść o ludziach w chwilach słabości, o nerwowych załamaniach, momentach kryzysu i zemście. Pasażerowie samolotu w obliczu katastrofy odkrywają, że na pokładzie nie znaleźli się przez przypadek. Zwyczajna podróż samochodem zamienia się w makabryczny pościg. Niespodziewany powrót oprawcy z przeszłości daje okazję do wyrównania krzywd. Tragiczny błąd dziecka zmusza rodziców do ratowania go przed karą. Bezsilność wobec urzędniczego absurdu wywołuje zaskakującą reakcję. Zdradzona panna młoda na weselu postanawia zemścić się na swoim mężu.
Zabić człowieka, Matar a un hombre, reż. Alejandro Fernández Almendras (Chile/Francja, 2014)
Chilijczyk Jorge, daleki od archetypu macho, pokornie spuszcza głowę, gdy zastrasza go herszt lokalnego gangu. Jego syn nie może przyjąć tego do wiadomości, kończy więc w szpitalu z przestrzeloną nogą. Prawdziwy horror zaczyna się, gdy po 18 miesiącach oprawca wychodzi z więzienia, pragnąc zemsty za „krzywdę”. Coraz poważniejsze groźby wiszą nad rodziną Jorge niczym klątwa. Tam, gdzie państwo nie pomaga obywatelom, bohater musi w końcu przyjąć rolę patriarchy. Jednak czy każdy jest w stanie zabić człowieka?
Sobowtór, The Double, reż. Richard Ayoade (Wielka Brytania, 2013)
Luźna adaptacja noweli Fiodora Dostojewskiego. Główny bohater Simon James jest nieustannie lekceważony przez szefa oraz ignorowany przez dziewczynę, którą kocha. Pragnie pokazać swój talent i uzewnętrznić emocje, ale przez chorobliwą nieśmiałość staje się coraz bardziej niewidoczny dla otoczenia. Pewnego dnia w firmie pojawia się jego sobowtór – James Simon, bezkompromisowy, charyzmatyczny kobieciarz, który stopniowo zaczyna wypierać Simona z jego własnego życia.
Boyhood, reż. Richard Linklater (USA, 2014)
W „Boyhood” Richard Linklater pokazuje 12 lat z życia pewnej rodziny. Oglądamy głównego bohatera Masona, jego siostrę graną przez córkę reżysera Lorelei oraz rozwiedzionych rodziców (Patricia Arquette i Ethan Hawke). Film był kręcony przez 39 dni w ciągu 12 lat – z tymi samymi dorastającymi dziećmi i starzejącymi się na naszych oczach aktorami. Boyhood to ewenement w historii amerykańskiego kina – przeczy typowej „magii kina”, radzi sobie bez trików charakteryzacji i na nowo definiuje granice między dokumentem i fikcją. W warstwie fabularnej pozostaje fascynującym dramatem rodzinnym, filmem o bolesnym dorastaniu, przepełnionym nostalgią za bezpowrotnie utraconym okresem chłopięctwa.
Drakula 3D, reż. Dario Argento (Włochy/Francja/Hiszpania, 2012)
W dobie nowoczesnych pop-wampirów mistrz kina grozy powraca do postaci ojca wszystkich krwiopijców – Drakuli. Kreatywność twórców bardziej niż w chęci zniuansowania klasycznej opowieści przejawia się w wymyślaniu rozlicznych wcieleń legendarnego hrabiego. Dzięki magii CGI all’italiana skutecznie zabija on nie tylko kłami, lecz także odnóżami – gdy przybiera postać gigantycznego pasikonika – lub żądłem – jako rój wściekłych pszczół. Nakręcony w stereoskopowym 3D „Dracula” to estetycznie kuriozalny romans z animacją komputerową i hołd dla klasycznego kina grozy, imponujących dekoltów, czarnej koronki i wytrysków sztucznej krwi. Zainscenizowany sztucznie, zagrany na poważnie. Wszystko razem daje efekt absurdalny, ale zachwycający kiczowatością. To film tak zły, że aż dobry.
Blue Ruin, reż. Jeremy Saulnier (USA, 2013)
Mieszkający w zdezelowanym pontiacu outsider Dwight odkrywa, że na wolność przedwcześnie wychodzi zabójca jego rodziców. Postanawia powrócić w rodzinne strony, aby zemścić się na winowajcy i ochronić pozostałych, dawno niewidzianych krewnych. Ponieważ niepozornemu, życiowo nieporadnemu mężczyźnie daleko do profesjonalnego mordercy, swój plan będzie realizował nieudolnie, chaotycznie i tak powoli, że w pewnym momencie obie strony konfliktu nie będą pewne, o co poszło…
Dystans, La distancia, reż. Sergio Caballero (Hiszpania, 2014)
Trzech porozumiewających się telepatyczną ruszczyzną karłów dostaje od więźnia zadanie – wykraść tytułowy przedmiot, czymkolwiek on jest. Na swojej drodze bohaterowie spotkają m.in. strażnika-mutanta podróżującego między wymiarami oraz dymiącą beczkę wygłaszającą haiku po japońsku i kochającą się w kominie. Reżyser stawia na głowie konwencje heist movie, osiągając komiczny efekt dzięki przeciąganym ujęciom i zaskakującemu montażowi. Nigdzie się nie spiesząc, przywołuje ducha „Stalkera” Tarkowskiego. Głównie po to, by się z niego pośmiać, lecz nie tylko – w cieniu imponującego rosyjskiego krajobrazu kryje się bowiem zaskakująca melancholia.
Lewiatan, Leviathan, reż. Andriej Zwiagincew (Rosja, 2014)
Kolia wraz z rodziną – synem z pierwszego małżeństwa i drugą, młodą żoną – mieszka w małej miejscowości nad Morzem Barentsa na północy Rosji. Jest właścicielem domu, przy którym prowadzi skromny warsztat samochodowy. Jego ziemia staje się obiektem pożądania potężnego burmistrza, który chce odebrać mu teren, żeby sprzedać go z dużym zyskiem. Mężczyzna postanawia walczyć o swój dobytek, w czym ma mu pomóc przyjaciel, cwany prawnik z Moskwy.
Porwanie Michela Houellebecqa, L’enlèvement de Michel Houellebecq, reż. Guillaume Nicloux (Francja, 2014)
Punktem wyjścia filmu jest tajemnicze zaginięcie Houellebecqa w czasie trasy promocyjnej Mapy i terytorium, gdy nie pojawił się na spotkaniach z belgijskimi czytelnikami. Spekulowano, że pisarza porwała Al-Kaida za antyislamskie wypowiedzi. Film Guillaume’a Niclouxa podaje inną wersję wydarzeń: pisarz został zapakowany do wielkiej metalowej skrzyni i wywieziony do wiejskiego domu przez trzech braci polskiego pochodzenia. Uciążliwy gość – histeryczny, na permanentnej bańce, domagający się usług prostytutek – impertynencko traktuje gospodarzy. Porwanie przeradza się w rodzaj kuriozalnego weekendu za miastem, a cały film skręca z gatunkowych trajektorii kina akcji w stronę ironicznej prowokacji.
Swobodne opadanie, Szabadesés, reż. György Pálfi (Korea Południowa/Węgry/Francja, 2014)
György Pálfi portretuje udręczoną emerytkę, która postanawia zakończyć życie u boku mrukliwego czytelnika gazetek z supermarketu. Wózek na zakupy zamiast do sklepu kobieta taszczy na dach, by się z niego rzucić. Węgierski spec od filmowej groteski nie ma jednak litości. Nie dość, że bohaterka z wypadku wyjdzie cało, to na klatce schodowej wpadnie na sąsiadów. Za drzwiami mieszkań, które będzie mijać w drodze do domowego piekiełka, kryją się zaś kolejne historie z życia blokowiska w Budapeszcie. Pálfi udowadnia, że jest stylistycznym ekwilibrystą, sprawnie żonglującym gatunkowymi matrycami – odnajduje się i w konwencji satyrycznego science fiction, i w rodzinnej psychodramie na trzy osoby i… krowę. Wszystkie siedem epizodów – jest ich dokładnie tyle, ile pięter musi pokonać nieśmiertelna emerytka – łączy absurdalny humor, społeczna krytyka i muzyka Amona Tobina.
Taniec rzeczywistości, La danza de la re alidad, reż. Alejandro Jodorowsky (Chile/Francja, 2013)
„Taniec rzeczywistości” jest autobiograficzną opowieścią Alejandro Jodorowsky’ego o dorastaniu w Chile, ale trudno odróżnić tu fakty od konfabulacji. Jest to również psychodrama, w której syn reżysera, wcielający się w rolę swojego dziadka, szuka źródeł rodzinnych traum i próbuje je zneutralizować. Na wpół mityczną krainę dzieciństwa zamieszkują barwne i karykaturalne postacie: śpiewające kadłubki, nadzy mistycy, smutne karlice, fajtłapowaci rewolucjoniści i jeszcze mniej rozgarnięci tyrani. Kolejne fantastyczne epizody, następujące po sobie z ekstatyczną szybkością i bez żadnego narracyjnego rygoru, to przypowieści, dzięki którym młody bohater uczy się, jak pokonać wewnętrzny mrok, i nawiązuje kontakt ze swoim dorosłym ja.
Dziecię boże, Child of God, reż. James Franco (USA, 2013)
Adaptacja powieści Cormaca McCarthy’ego. Franco wiernie odtwarza historię żyjącego w Tennessee w latach 60. Lestera Ballarda – pozbawionego ziemi wyrzutka, który stopniowo przeistacza się w mieszkające w jaskini półzwierzę. Reżyser odziera jednak prozę McCarthy’ego z wszelkiej poetyckości i historycznych detali, pozostawiając jedynie brutalną, behawioralną rejestrację. Ballard mógłby być amerykańskim jurodiwym, choć nikogo nie nawraca. Jedynym człowieczym rysem jego charakteru jest pragnienie bliskości drugiej osoby. By ją osiągnąć, nie cofnie się przed niczym – ani przed nekrofilią, ani przed morderstwem.
Huba, reż. Anka Sasnal, Wilhelm Sasnal (Polska, 2013)
Anna i Wilhelm Sasnalowie, umieszczając akcję w przytłaczających, industrialnych przestrzeniach, pokazują na ekranie świat, który doskonale znają. Zdjęcia powstawały w Mościcach, dzielnicy Tarnowa, gdzie przed kilku laty Wilhelm zrealizował także fragmenty swojego filmu „Opad”. W prezentowanej na tegorocznym Berlinale „Hubie” lokalne zakłady azotowe zostają przedstawione jako fabryka ludzkich robotów. Bohaterowie – stary mężczyzna, kobieta i dziecko – funkcjonują w cieniu przemysłowego molocha i ograniczają swoje życie do serii pustych rytuałów. Zastosowana przez Sasnalów minimalistyczna forma w pełni oddaje monotonię ukazywanej egzystencji. Radykalna „Huba” przełamuje wreszcie strach, który powstrzymywał wielu polskich filmowców przed rozliczeniem się z kosztami transformacji ustrojowej.
Odmienne stany świadomości, Altered States, reż. Ken Russell (USA, 1980)
Poruszający melodramat mówiący nie tylko o przekraczaniu ograniczeń osobowości, lecz także o pokonywaniu samotności. Bohaterem filmu jest młody naukowiec przejęty teorią, która głosi, że w ludzkiej podświadomości istnieją złogi pamięci przeszłych pokoleń. Przy użyciu silnych narkotyków mężczyzna pragnie doświadczyć tego, co czuła istota ludzka, gdy jako pierwotny byt wyłoniła się z pramaterii. Szybko okazuje się, że niebezpieczny eksperyment wymyka się spod kontroli.
Fragmenty opisów filmów pochodzą z katalogu z oficjalnej strony www.nowehoryzonty.pl.