WFF 2015: TOP3

Jeśli nie miałeś okazji zobaczyć zbyt wielu seansów w trakcie Warszawskiego Festiwalu Filmowego, ale chciałbyś wiedzieć, które filmy warto obejrzeć, a które omijać szerokim łukiem, to gorąco zapraszamy do przeczytania podsumowania przygotowanego przez Recenzentów.

Za nami 31. edycja Warszawskiego Festiwalu Filmowego. W ciągu 10 dni, od 9 do 18 października, warszawska miała możliwość obejrzenia aż 111 filmów pełnometrażowych, w tym ponad 90 fabuł oraz 66 krótkometrażówek, pochodzących aż z 57 krajów całego świata.  Warsaw Grand Prix, główną nagrodę festiwalu w Konkursie Międzynarodowym, otrzymał film „Neonowy byk” w reżyserii Gabriela Mascaro. Lista wszystkich nagrodzonych dostępna jest tutaj.

Wiadomo jednak, że decyzje Jury to nie wszystko. Tak jak w zeszłym roku, zaprezentujemy listę zestawienie zarówno najlepszych, naszym skromnym zdaniem, jak i najgorszych filmów filmów tegorocznej edycji WFF-u. Przed Wami krótkie recenzje 3 filmów, które spodobały się nam zdecydowanie najbardziej!

Pokój, Room, reż. Lenny Abrahamson (Irlandia/Kanada, 2015)

pokój1

Kadr z filmu „Pokój” (reż. Lenny Abrahamson)

Cały świat 5-letniego Jacka stanowi niewielki pokój, w którym się urodził i przeżył całe swoje życie wraz ze swoją mamą, Joy. Za ścianami pokoju istnieje tylko „przestrzeń”, a wszystko co potrzebne do życia dostarcza im „Stary Nick”, który zna czary i wieczorami odwiedza mamę. Lenny Abrahamson, przenosząc na ekran bestseller Emmy Donoghue, opowiada bardzo emocjonującą, momentami wręcz wzruszającą historię, którą w znacznej części oglądamy z perspektywy małego Jacka. Kamera prowadzona jest w sposób umożliwiający widzowi spojrzenie oczami chłopca na początkowo bardzo prostą, ograniczoną, wręcz klaustrofobiczną rzeczywistość, która nagle, w jednej chwili, powiększa się do niewyobrażalnych dla niego rozmiarów. Abrahamson okazuje się być doskonałym psychologiem, umiejącym perfekcyjnie wejść w psychikę swoich bohaterów, by ukazać na ekranie ich emocje i przeżycia. Nie byłoby to oczywiście możliwe bez zasługującej na ogromne oklaski gry dwojga głównych aktorów, zachwycającej zarówno w wykonaniu Brie Larson, jak i naturalnego, mimo bardzo młodego wieku, Jacoba Trembleya. „Pokój” to film, który koniecznie trzeba zobaczyć – wchodzi na ekrany polskich kin 8 stycznia 2016 roku.

Przebaczenie, Henkesi edestä, reż. Petri Kotwica (Finlandia/Irlandia, 2015)

przebaczenie

Kadr z filmu „Przebaczenie” (reż. Petri Kotwica)

W trakcie pospiesznej jazdy na porodówkę małżeństwo uderza samochodem w coś lub kogoś. Wychodząc ze szpitala po urodzeniu syna, Kiia poznaje Hannę, żonę będącego w śpiączce mężczyzny, który został potrącony samochodem, a sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Kobiety zaprzyjaźniają się, choć Kiia ukrywa, że mogła brać udział w wypadku. Petri Kotwica kręcąc swój film oparł się podobno na swoich własnych doświadczeniach z wypadku samochodowego, który kiedyś przeżył. Reżyser trójkę swoich głównych bohaterów: Hannę, Kiię i jej męża Martina, stawia przed bardzo trudnymi wyborami, a decyzje, które podejmują, niełatwo jest jednoznacznie ocenić. Kotwica zadaje widzowi fundamentalne pytania o prawdę i fałsz, życie i śmierć, niejednokrotnie odwołując się przy tym do chrześcijańskiej symboliki. Jednocześnie umiejętnie gra na emocjach publiczności, podkreślając najważniejsze sceny bardzo dobrą, klimatyczną muzyką, oraz stopniowo buduje napięcie aż do bardzo mocnego zakończenia. Na szczególną uwagę zasłużyła na pewno odtwórczyni roli Kiii – Laura Birn, która perfekcyjnie pokazała wątpliwości i rozterki wynikające z całej filmowej historii. „Przebaczenie” nie należy do filmów lekkich czy przyjemnych, budzi natomiast wiele refleksji natury moralnej, a ogląda się je niczym rasowy thriller.

Słońce w zenicie, Zvizdan, reż. Dalibor Matanić (Chorwacja/Słowenia/Serbia, 2015)

zvizdan

Kadr z filmu „Słońce w zenicie” (reż. Dalibor Matanić)

„Słońce w zenicie” to opowieść o cierpieniu, poczuciu winy i odkupieniu. Dwie dekady, trzy historie miłosne na pograniczu chorwacko-serbskim, trzy różne pary zakochanych zmagające się z uprzedzeniem i nienawiścią pomiędzy zwaśnionymi narodami. Dalibor Matanić spójnie łączy trzy segmenty opowieści, których akcja toczy się w dziesięcioletnich odstępach, i nadaje im uniwersalny charakter dzięki prostemu zabiegowi obsadzenia w każdym z nich tej samej pary młodych, utalentowanych aktorów, Tihany Lazović i Gorana Markovicia. Reżyser w hipnotyzujący sposób kontrastuje przepełnioną wrogością i nienawiścią chorwacko-serbską relację z uczuciem łączącym bohaterów, które to uczucie w każdej z historii przedstawione jest z odmiennej perspektywy. Choć pierwszy z segmentów kończy się tragicznie, tym samym zapowiadając wybuch bałkańskiej wojny, drugi również nie napawa optymizmem, to trzecim z nich Matanić budzi w widzu iskierkę nadziei na pozytywne zakończenie historii – zarówno tej łączącej parę bohaterów, jak i dwie wrogie nacje. Film został doceniony nie tylko przez Recenzentów, ale również przez znawców kina na tegorocznym festiwalu w Cannes, gdzie otrzymał Jury Prize w sekcji Un Certain Regard.