NH 2019: Najlepsze 5 filmów festiwalu, które będzie można obejrzeć w polskich kinach

Powoli ochłonęliśmy po wrocławskich Nowych Horyzontach, zebraliśmy myśli i zgodnie z zapowiedzią publikujemy listę 5 najlepszów filmów tegorocznej edycji, które będzie można obejrzeć w polskich kinach jeszcze w tym roku. Sprawdziły się nasze przewidywania – aż 4 spośród z nich zapowiadaliśmy tutaj jako największe hity festiwalu, o piątym pisaliśmy w artykule prezentującym nasze wrażenia o filmach obejrzanych jeszcze przed przyjazdem do Wrocławia.

Maiden, reż. Alex Holmes (Wielka Brytania 2018), reż Alex Holmes

premiera: 09 sierpnia 2019 r.

Kadr z filmu "Maiden"

Kadr z filmu „Maiden”

“Maiden” to nazwa jachtu, na którym w 1989 roku grupa upartych i niezależnych młodych kobiet, niewiele robiąc sobie z lekceważących kpin kolegów po fachu, wzięła udział w prestiżowych regatach Whitbread Round the World Race. Tym samym zupełnie niedoświadczona skipperka Tracy Edwards stworzyła pierwszą w historii kobiecą załogę startującą w tych ekstremalnie niebezpiecznych zawodach.

Alex Holmes opowiada najpierw o przeszłości buntowniczej Tracy, trudnościach, jakie napotkała podczas organizacji ryzykownego przedsięwzięcia i w trakcie samych regat, a przede wszystkim o niesamowitych emocjach towarzyszących całej wyprawie. Brytyjczyk wykorzystuje do tego archiwalne nagrania, w tym te wykonane na pokładzie jachtu, wypowiedzi Tracy, jej współpracowniczek oraz mniej lub bardziej przychylnych rywali i dziennikarzy komentujących zawody Whitbread. Przebija z nich przede wszystkim męski szowinizm ówczesnego żeglarskiego środowiska oraz zaciekła determinacja członkiń załogi “Maiden”, by się mu przeciwstawić i tym samym spełnić swoje marzenia.

“Maiden” to świetny sportowy dokument o wspólnocie kobiet i ich walce o uznanie oraz szacunek w dziedzinie zdominowanej przez mężczyzn, który momentami ogląda się jak rasowy survival thriller. Silne emocje i wzruszenia gwarantowane!

Ból i blask, Dolor y gloria, reż. Pedro Almodóvar (Hiszpania, 2019)

premiera: 30 sierpnia 2019 r.

Kadr z filmu "Ból i blask"

Kadr z filmu „Ból i blask”

Pedro Almodovar wraca na filmowe salony w wielkim stylu! Bardzo ciepło przyjęty przez festiwalową krytykę “Ból i blask” opowiada historię Salvadora Mallo, schorowanego i pogrążonego w twórczym kryzysie reżysera. Projekcja odświeżonej wersji jednego z jego pierwszych filmów sprawia, że Salve wraca do przeszłości, wspominając dzieciństwo i swoje pierwsze miłości, z których najbardziej trwała okazała się ta, którą obdarzył kino.

Nie potrzeba wielkiej przenikliwości, by odkryć, że Salve, w którego wcielił się nagrodzony Złotą Palmą Antonio Banderas, to ekranowe alter ego samego Almodovara, a w historii odnaleźć można wiele elementów autobiograficznych. “Ból i blask” to bardzo intymny i szczery, chwilami gorzki, choć niepozbawiony czarnego humoru obraz twórczego i fizycznego kryzysu hiszpańskiego mistrza. Jednocześnie to jego artystyczny testament, podsumowanie filmowego życia, zawierające nostalgiczną kompilację motywów znanych z poprzednich dzieł: apologię matriarchalnej wspólnoty, elegijny dytyramb ku czci matki czy reminiscencję czasu spędzonego w katolickiej szkole. To właśnie w scenach retrospekcji tkwi siła tego filmu, momentami wręcz chciałoby się ich obejrzeć jeszcze więcej, co jest dość paradoksalne, biorąc pod uwagę, że pozostałe fragmenty filmu zdominowane są przez Banderasa, który wspina się na wyżyny swoich aktorskich umiejętności.

Autotematyczny charakter “Bólu i blasku” sprawił, że dziennikarze w Cannes porównywali go do “Osiem i pół”. Choć wizualnie przepiękny, to nie dorównuje dziełu Felliniego – zamiast 8,5 gwiazdki dałbym mu jedną mniej.

Parasite, Gisaengchung, reż. Bong Joon-ho (Korea Południowa, 2019)

premiera: 20 września 2019 r.

Kadr z filmu "Parasite"

Kadr z filmu „Parasite”

Nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film reżysera “Snowpiercera” i “Okji” opowiada o spotkaniu dwóch rodzin pochodzących z zupełnie odmiennych światów. Ki-woo mieszka z siostrą i rodzicami w biednej suterenie. Cała czwórka utrzymuje się z dorywczych prac, na co dzień kombinując, by wycisnąć jak najwięcej z nadarzających się im okazji. Ki-woo bez wahania chwyta jedną z nich – polecony przez przyjaciela, obejmuje posadę nauczyciela angielskiego córki bogatego biznesmana. Dzięki zmyślnej intrydze już wkrótce cała jego rodzina zacznie pracę w luksusowej posiadłości państwa Parków.

“Parasite” to zaskakująca gatunkowa układanka, w której Bong spójnie łączy elementy czysto komediowe z wciągającym thrillerem, a przenikliwą społeczną satyrę i rodzinny dramat z krwawym kinem zemsty. Mnogość konwencji bynajmniej nie prowadzi do chaosu – Koreańczyk w perfekcyjny sposób przyciąga uwagę widza, zwinnie żonglując odmiennymi stylistykami i okraszając całość ciętym humorem, dzięki czemu trwający ponad 130 minut film ogląda się doskonale. Spokojnie można by zaliczyć go do czołówki najbardziej rozrywkowych laureatów canneńskiej nagrody – mimo to nie brakuje w nim refleksji na temat klasowych nierówności. Pnąc się po szczeblach społecznej drabiny rodzina Ki-woo próbuje dostać się do świata bogatych, niemniej nieco naiwnych Parków, który ogrodzony jest wysokim, ekonomicznym murem. Choć nie brak im sprytu ani zaangażowania, to Bong zdaje się kwitować ich starania parafrazą polskiego przysłowia o wietrze zawsze wiejącym biednemu w oczy.

A brzmiałaby ona następująco: nawet jeśli masz świetny plan, ale nie masz pieniędzy, to i tak skończysz po uszy w g****e. 

Wysoka dziewczyna, Dylda, reż. Kantemir Balagov (Rosja, 2019)

premiera: 11 października 2019 r.

Kadr z filmu "Wysoka dziewczyna"

Kadr z filmu „Wysoka dziewczyna”

Związek Radziecki tuż po zakończeniu II wojny światowej. W jednym ze szpitali zrujnowanego Leningradu pracuje nieśmiała pielęgniarka Ija, która z powodu wojennej traumy w nieoczekiwanych momentach popada w stany dziwnego odrętwienia. Kiedy z dalekiego frontu wróci Masza, jej przyjaciółka z dawnego oddziału, obie dziewczyny wkrótce połączy nowa tragedia.

Balagov w swoim drugim pełnometrażowym filmie prezentuje minimalistyczną, wręcz teatralną historię ludzi do cna zniszczonych wojną. Wykorzystując prowadzoną z ręki kamerę, skupia się niemal wyłącznie na swoich bohaterkach i ich emocjach, historyczne realia sprowadzając do roli tła dla psychologicznego dramatu. Postacie Iji i Maszy silnie ze sobą kontrastują. Pierwsza – wysoka, nieobecna i wycofana katatoniczka, druga – drobna i energiczna, wręcz zbyt pełna życia jak na ukazaną w filmie sytuację. Obie noszą natomiast wojenne blizny, zarówno na ciele, jak i na duszy. Łącząca je relacja podszyta jest fizycznie wyczuwalnym napięciem, wzajemną fascynacją, ale przede wszystkim przenikliwym smutkiem i rozpaczą. Stanowi ona dla Rosjanina przyczynek do dobitnego pokazania, że psychiczne zmagania z wojenną tragedią trwają o wiele dłużej niż sam fizyczny bój.

“Wysoka dziewczyna” to ciężkie, niesamowicie intensywne i emocjonalnie wyczerpujące kino – w niektórych scenach naturalnym odruchem byłoby wręcz odwrócenie głowy. Nie jest to jednak możliwe, gdyż Balagov chwyta widza za gardło niemal od pierwszej sceny filmu i nie puszcza aż do samego końca.

Portret kobiety w ogniu, Portrait de la jeune fille en feu, reż. Céline Sciamma (Francja, 2019)

premiera: 18 października 2019 r.

Kadr z filmu "Portret kobiety w ogniu"

Kadr z filmu „Portret kobiety w ogniu”

Można znaleźć wiele podobieństw między filmem rosyjskiego reżysera, a „Portretem kobiety w ogniu” Céline Sciammy, której scenariusz otrzymał Złotą Palmę w Cannes. Osadzony w historycznych realiach XVIII wiecznej Bretonii opowiada historię Marianne, młodej dziewczyny najętej przez bogatą artystokratkę jako dama do towarzystwa dla jej córki Héloïse. Prawdziwy cel zatrudnienia Marianne jest jednak inny: ma namalować portret Héloïse, który zostanie przekazany kandydatowi na jej męża.

Swoim najnowszym filmem Céline Sciamma pokazuje, że jest jedną z najciekawszych reżyserek młodego pokolenia. Maluje go z równym wyczuciem, co Marianne portret Héloïse: to przemyślany, niesamowicie oddziaływujący na zmysły i estetycznie zachwycający obraz przeciwstawiania się historycznym ograniczeniom płci. Każda z bohaterek (do wspomnianego duetu Francuzka dodaje jeszcze służącą Sophie) zmaga się z własnymi problemami: hermetycznym, zdominowanym przez mężczyzn światem sztuki, wymuszonym małżeństwem czy niechcianą ciążą. Jednocześnie “Portret kobiety w ogniu” to apoteoza kobiecej wspólnoty, w której panują zasady wolności, miłości i równości, a jej siła wybrzmiewa (dosłownie) najmocniej w hipnotycznej scenie ogniska na bretońskiej plaży. Sciamma pokazuje również, że dobrze czuje się w melodramatycznej konwencji – Marianne podgląda i obserwuje Héloïse, by przenieść jej wizerunek na płótno, ale z czasem zawodowe zainteresowanie zaczyna ustępować bardziej intymnej fascynacji. Pomiędzy kobietami czuć ekranową chemię, duża w tym zasługa pokazujących niezły warsztat aktorek Noémie Merlant i Adèle Haenel, a niespieszne filmu tempo tylko pozwala na dokładną obserwację rozwijającego się uczucia i wzmaga podskórne napięcie, którym nacechowana jest ich relacja.

“Portret kobiety w ogniu” w kino w stu procentach kobiece – warto wspomnieć, że mężczyźni mają tu głos w ledwie dwóch scenach! Gorąco polecamy nie tylko zagorzałym feminist(k)om!