Konkurs Główny Nowych Horyzontów od zawsze był raczej dla kinowych snobów, a nie „normalsów”. Ale chyba jeszcze nigdy dotąd tak bardzo nie zdominowało go poczucie ogromnego przytłoczenia i beznadziei. Po obejrzeniu 10 z 12 nominowanych filmów nie sposób uciec od myśli, że autorskie kino wieszczy świat, w którym człowiek – a co za tym idzie i samo medium – staje się zbędny.
Prawdę mówiąc, tegoroczny konkurs jest dla mnie osobiście sporym rozczarowaniem. Rządzi nim (oczywiście) uwielbiane przez selekcjonerów NH kino kontemplacyjne, jakby zapatrzone w pewnego kuca, który „lubi wolmo”. Sęk w tym, że kosztem wątpliwego artyzmu niemal za każdym razem cierpi bazowa narracja. To kino jest odarte z optymizmu i nadziei, pragnienia, aby wszystko było możliwe. To kino rachunku sumienia w strachu. To wreszcie kino milczenia; takie, które obserwuje, ale niczego komentuje; pasywne i zdystansowane, zastygające jak lawa w oczekiwaniu na kolejne przebudzenie w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Czytaj dalej →