W programie 27. Międzynarodowego Warszawskiego Festiwalu Filmowego „Ósma strona”, pierwszy po dwudziestoletniej przerwie film wyreżyserowany przez Davida Hare’a, została opisana jako thriller polityczno-szpiegowski. I choć na pewno wpisuje się w ramy tego gatunku, to jest to thriller bardzo specyficzny. Widz nie doświadczy w nim pościgów samochodowych, efektownych strzelanin, szpiegowskich gadżetów ani popisów kaskaderskich. Jedyna śmierć, której będzie świadkiem, następuje z przyczyn zupełnie naturalnych. Hare pokazuje, że wywiad, oprócz tej znanej doskonale widzom z kina akcji, posiada również drugą twarz.
To twarz Johnny’ego Warrickera, podstarzałego i zmęczonego wieloletnią służbą analityka MI5. Jego szef i najlepszy przyjaciel nagle umiera, pozostawiając w rękach bohatera tajny raport, który zawiera zagrażające istnieniu brytyjskiego wywiadu i informacje kompromitujące rząd (znajdują się na tytułowej ósmej stronie). Warricker staje przed dylematem – zapomnieć o całej sprawie i dożyć emerytury na ciepłej posadce czy ujawnić akta, i tym samym rozwiać marzenia o spokojnej jesieni życia. Decyzji nie ułatwia pozornie przypadkowe spotkanie z tajemniczą sąsiadką, która okazuje się być polityczną aktywistką.
Chociaż po obejrzeniu „Ósmej strony” łatwo mogą pojawić się skojarzenia „Autorem widmo”, to mimo pewnych podobieństw filmy te zdecydowanie się różnią. Roman Polański postawił na aurę tajemniczości związaną z odkrywanym przez głównego bohatera sekretem, natomiast u Hare’a od samego początku wszystko jest jasne. Znanego z doskonałych scenariuszy („Godziny”, „Lektor”) brytyjskiego twórcę interesują przede wszystkim specyficzne dla nowego stulecia dylematy moralne związane z wywiadem. Pokazuje, że napięcie budować można w raczej niecodzienny dla współczesnego kina sposób. Hare cały swój film opiera na interakcjach postaci, tworzących coraz bardziej skomplikowaną i zdradziecką sieć intryg i powiązań, do lawirowania w której zmusza swojego głównego bohatera.
Bill Nighy, który wcielił się w rolę Johnny’ego Warrickera, idealnie wpasowuje się w stworzoną przez Hare’a postać. Mistrzowsko sprawdza się w zakulisowych rozgrywkach toczących się w zaciszu biurowych gabinetów, gdzie liczy się przede wszystkim doświadczenie i giętki umysł, a nie fizyczna sprawność. Ponadto aktor posiada niepowtarzalny i niezbędny każdemu agentowi brytyjskiego wywiadu urok, którym czarował widzów podczas spotkania po seansie „Ósmej strony” otwierającym 27. Międzynarodowy Warszawski Festiwal Filmowy.