NH 2020: 5 najlepszych filmów festiwalu, które nie mają (jeszcze) polskiego dystrybutora

Ochłonęliśmy już po zakończonych niedawno Nowych Horyzontów i American Film Festival, nietypowej nie tylko dlatego, że łączonej, ale również przeniesionej w przeważającej części do Internetu. W międzyczasie zebraliśmy myśli i dokonaliśmy wspólnego redakcyjnego podsumowania tegorocznej edycji wrocławskiego wydarzenia. Poniżej publikujemy jego pierwszą część, czyli listę 5 najlepszych filmów festiwalu Nowe Horyzonty, które jak dotąd nie doczekały się swojego dystrybutora, podpowiadając przy okazji, gdzie będzie można je obejrzeć.

Atlantyda, reż. Valentyn Vasyanovych

Kadr z filmu „Atlantyda”

Wschodnia Ukraina w najbliższej przyszłości. Siergiej, cierpiący na zespół stresu pourazowego weteran niedawno zakończonej wojny z Rosją, traci pracę w zamykanej przez zachodni koncern hucie. Poszukując nowego zajęcia, przyłącza się do ochotniczej misji Czarny Tulipan, której członkowie ekshumują zwłoki żołnierzy.

Trzeba przyznać, że Valentyn Vassyanovych, zdobywca nagrody głównej w konkursie “Orizzonti” na zeszłorocznym festiwalu w Wenecji, nakręcił film wymagający i niełatwy w odbiorze. To statycznie nakręcony, niemal pozbawiony dialogów ciężki i depresyjny obraz wojennej dewastacji ziemi i dogasającego życia mieszkających na niej ludzi. Reżyser z wystudiowanym chłodem przygląda się ekologicznej i społecznej katastrofie, która dotknęła Ukrainę w jego dystopijnej wizji przyszłości. Ujęcia opuszczonych budynków i surowego, zniszczonego przez wojnę i skażonego przez toksyczny przemysł, niemalże księżycowego krajobrazu, przez który podróżuje Siergiej (w jego rolę wcielił się autentyczny weteran) służą jako dosadne odbicie stanu jego psychiki. Wojenny konflikt, choć zakończony, wciąż odbija swoje piętno na mieszkańcach, a sceny ekshumacji zwłok przypominają, że niezależnie od noszonego za życia munduru, po śmierci wszyscy wyglądamy tak samo. Vasyanovych wielokrotnie powraca również do nacechowanego bardzo ambiwalentnie motywu ognia, który symbolizuje w filmie zarówno niszczycielską, pozbawiającą życia siłę wojny czy – w dogasających hutniczych piecach – stanowi zapowiedź upadku przemysłu, ale też jawi się jako szansa na oczyszczenie z traum i iskierka nadziei na lepsze jutro. 

Nagrody: Nagroda dla najlepszego filmu sekcji Horyzonty na festiwalu filmowy w Wenecji w 2019 r.

Gdzie obejrzeć? Do końca listopada film jest dostępny na platformie MOJEeKINO.pl w ramach Ukraina 5. Festiwal Filmowy: https://www.mojeekino.pl/vods/vod.508

Paweł Guszkowski

Metamorfoza ptaków, reż. Catarina Vasconcelos

Kadr z filmu „Metamorfoza ptaków”

Skromna i liryczna opowieść o matce reżyserki, ale także matce jej matki oraz w zasadzie wszystkich matkach świata podbiła serca nowohoryzontowej publiczności. Dlaczego? Może dlatego, że istotą tego fabularyzowanego dokumentu jest przenikanie się form i pewna niemożliwość uchwycenia go słowami.

„Metamorfozę ptaków” można przeżyć lub poczuć. Można z łatwością odnieść do swojej mamy albo babci. I w tym tkwi sekret magnetyzmu tego dzieła mimo, iż wiele poszczególnych wizji oraz metafor nie będzie w pełni zrozumiałych.

To trochę tak, jakby ktoś wymarzył sobie filmowy wideoalbum rodzinny na własne potrzeby, a potem przypadkowo okazało się, że każdy chciałby podobny mieć w swoim domu. W pozytywnym odbiorze na pewno pomaga też melodyjność i dźwięczność języka portugalskiego, którego słuchać można w nieskończoność. Tym bardziej, że „Metamorfoza ptaków” w tonie swojej opowieści kusi niczym fado – wrażliwością i magią. Koniecznie obejrzyjcie ze swoimi mamami.

Nagrody: Film wygrał nagrodę FIPRESCI w konkursie Encounters-Spotkania na festiwalu Berlinale 2020, a także zdobył podwójną wygraną na festiwalu Nowe Horyzonty 2020 – Grand Prix Festiwalu oraz Nagrodę Publiczności.

Gdzie obejrzeć? W związku z powyższym niewykluczone jest, że dystrybutorem filmu zostanie Stowarzyszenie Nowe Horyzonty lub Gutek Film.

Maciej Jabłoński

Drodzy towarzysze!, reż. Andriej Konczałowski

Kadr z filmu „Drodzy towarzysze!”

Najnowszy film Andriej Konczałowskiego, jednego z najbardziej uznanych współczesnych rosyjskich reżyserów, to osadzony w latach 60tych ubiegłego wieku szczery portret radzieckich elit, który z klasą łączy polityczny traktat o władzy tracącej mandat społeczny i o totalitarnym sposobie radzenia sobie z kryzysem z pełnym emocji, ludzkim dramatem jednostki. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia opowiada o robotniczym strajku, który wybuchł w Nowoczerkasku na wieść o planowanych drastycznych podwyżkach cen żywności.

Jej główną bohaterką jest Ludmiła, członkini lokalnego aparatu władzy pełniąca pośrednią funkcję w miejskim komitecie. Rozpoczęcie strajku robotników to dla niej moment konfrontacji często szczerze wyznawanych ideałów z ciężkimi realiami życia w Związku Radzieckim. Portretując postawy nowoczerkaskich aparatczyków Konczałowski wyśmiewa nie tylko ich oderwanie od rzeczywistości i pustość noszonych na czerwonych sztandarach haseł, ale również inne absurdy ery Chruszczowa – łącznie z partyjną samokrytyką i panicznym podporządkowaniem się zwierzchnikom. Cienie radzieckiego systemu i naiwność zero-jedynkowego myślenia sprawujących władzę elit uwypuklone są przez estetyczne, czarno-białe zdjęcia, a całości towarzyszy serwowany z wyczuciem humor, dzięki czemu pierwszą część filmu ogląda się raczej lekko i przyjemnie. Komizm (czy na pewno zamierzony?) obecny jest nawet w dość tragicznej scenie, w której protestujący docierają przed broniony przez wojsko miejski ratusz.

Druga część filmu, która skupia się na poszukiwaniach biorącej udział w proteście córki Ludmiły, pokazuje natomiast, że Rosjanin równie dobrze sprawdza się w bardziej kameralnym, momentami ściskającym za gardło rodzinnym dramacie, nawet jeśli nie potrafi go odpowiednio zakończyć.

Nagrody: Specjalna Nagroda Jury na festiwalu filmowy w Wenecji w 2020 r.

Gdzie obejrzeć? Film będzie wyświetlany w ramach tegorocznej edycji Festiwalu Filmów Rosyjskich Sputnik nad Polską, który w wersji online odbędzie się w dniach 12-20 grudnia na platformie MOJEeKINO.pl. 

Paweł Guszkowski

Tato, reż. Srdan Golubović

Kadr z filmu „Tato”

Jeśli szukacie filmu, który Was sponiewiera – trafiliście idealnie. Serbski dramat społeczno-obyczajowy „Tato” opowiada o świecie, który najpierw tworzy biedę, a następnie wini ludzi żyjących w jej ekosystemie. Niesamowita siłą tego obrazu jest postać tytułowego ojca. Bijąca od niego pokora pomieszana z uporem pokazują, że aby odebrać komuś godność granice człowieczeństwa należałoby przesunąć daleko poza wyobraźnię każdego reżysera.

Mniej więcej 40-letni bezrobotny, Nikola, ima się prac dorywczych, aby wyżywić rodzinę. Film zaczyna się zresztą od rozpaczliwego wołania o pomoc (jedna z bardziej przejmujących scen otwarcia w tym roku), a pierwsza tragedia jedynie zapowiada kolejne. W ramach klasycznej walki z bezdusznym, biurokratycznym systemem, Nikola osobiście (pieszo!) udaje się do Belgradu, aby uzyskać dostęp do jednego z ministrów.

Gdy „Tato” przeistacza się tu w film drogi, można początkowo odczuć znużenie. Srdan Golubović dba jednak o to, abyśmy interesowali się losem protagonisty, a także bohaterów drugiego planu; wśród których, kto biedniejszy, ten bardziej ludzki i pomocny. I dlatego właśnie „Tato” dosłownie wyciska łzy z oczu aż do ostatniej sceny.

W świetnym zakończeniu filmu beznadzieja miesza się z odrobiną nadziei, tworząc wrażenie, że dla człowieka takiego, jak Nikola nie ma porażki ostatecznej. Cokolwiek zgotuje mu los – podniesie się. Nawet jeżeli bardziej niż Hiobem jest Syzyfem.

Nagrody: Film zdobył nagrodę publiczności oraz nagrodę Jury Ekumenicznego w sekcji „Panorama” na festiwalu Berlinale 2020. Goran Bogdan (Nikola) nominowany jest do Europejskiej Nagrody Filmowej 2020 w kategorii „aktor roku”.

Gdzie obejrzeć? Na festiwalu Nowe Horyzonty film prezentowany był w sekcji „Ale Kino+” – być może doczekamy się emisji w tym kanale w 2021 roku.

Maciej Jabłoński

Dwudzieste stulecie, reż. Matthew Rankin

Kadr z filmu „Dwudzieste stulecie”

Choć selekcja tegorocznej sekcji Nocnego Szaleństwa, stanowiącej wieczorny odpoczynek i relaks po całym dniu wymagającego nowohoryzontalnego kina, była dość uboga, to znalazła się w niej jedna zdecydowanie godna uwagi perełka. „Dwudzieste stulecie” to fikcyjna biografia, czy raczej antybiografia Williama Lyona Mackenziego Kinga, który w pierwszej połowie XX wieku trzykrotnie sprawował funkcję premiera Kanady.

Dlaczego antybiografia? Matthew Rankin nie portretuje Mackenzie Kinga w roli męża stanu – w jego filmie przypomina on raczej odrażającego socjopatę. To zupełnie podporządkowany przykutej do łóżka matce, z którą łączy go mocno dwuznaczna relacja, kierowany chorobliwą wręcz ambicją rządzenia krajem karierowicz i poddający się terapii zapobiegającej masturbacji fetyszysta obuwia. Równie groteskowo prezentuje się jego ojczysta Kanada – widzimy ją jako skutą lodem, mroczną i zaśnieżoną krainę, ukazaną w dopracowanej scenografii rodem z filmów niemieckich ekspresjonistów. Cała wizualna strona „Dwudziestego stulecia” prezentuje się zresztą znakomicie, przepiękne rozmyte zdjęcia wykonane na 16mm taśmie estetyką przypominają senne kadry filmów jednego z mistrzów kanadyjskiego kina – Guya Maddina.

Rankin hołduje podobnie absurdalnemu, jeśli nie jeszcze bardziej rozbuchanemu humorowi, co wspomniany ulubieniec nowohoryzontalnej publiczności, a wymyślenia kilku gagów nie powstydziliby się sami członkowie Monty Pythona (i nie chodzi tylko o mężczyzn przebranych za kobiety). Dynamiczna sekwencja, w której kandydaci na stanowisko premiera Kanady biorą udział w konkurencjach sprawdzających między innymi ich umiejętności podpisywania się moczem na śniegu, rozpoznawania gatunków sosny po zapachu czy zabijania małych fok była zdecydowanie najśmieszniejszą sceną tego festiwalu.

Nagrody: Nagroda FIPRESCI na festiwalu filmowy w Berlinie 2020; Nagroda dla najlepszego kanadyjskiego filmu pełnometrażowego na MFF w Toronto 2019, nagroda dla najlepszego filmu na MFF Los Cabos 2019

Gdzie obejrzeć? W tym momencie może być ciężko z legalnym seansem tego filmu, ale naszym zdaniem spokojnie mógłby znaleźć się w selekcji zbliżającego się Splat!FilmFest 2020. Warto zaglądać na https://www.splatfilmfest.com/index.php/splatfilmfest-2020/, bo nie ogłoszono jeszcze całego programu festiwalu.

Paweł Guszkowski