Kadr z filmu „Baby są jakieś inne” (reż. Marek Koterski)
„Seksmisja” naszych czasów! czy Najbardziej kobieca komedia o mężczyznach – możemy przeczytać na plakacie komedii „Baby są jakieś inne”. Faktycznie, pierwsze teasery najnowszego filmu Marka Koterskiego prezentują się znakomicie. Twórca „Dnia świra” powraca do zapalnego tematu relacji damsko-męskich. Dystrybutor zapowiada rozprawienie się ze stereotypowymi opiniami na temat ról kobiet i mężczyzn oraz chwytliwym, acz coraz bardziej mylnym przekonaniem, kto z nas jest z Wenus, a kto wziął się z Marsa.
Mamy tu dwóch mężczyzn w samochodzie i ich rozmowy o życiu. Nie mają złudzeń, dyskutują o żonach, byłych dziewczynach i miłościach niespełnionych. Bohaterowie tej opowieści to wciąż życiowo niespełnieni inteligenci, którym czkawką odbijają się kolejne stygmaty codzienności – PRL, później przełom ustrojowy, szybki konsumpcjonizm, pozorowany katolicyzm, wreszcie roszczeniowy feminizm. Rozmowy o kobietach są zdominowane przez cechy męskich bohaterów – ich wady, zalety, natręctwa, oczekiwania, przyzwyczajenia. I wielka samotność.
– To temat, który fruwa w przyrodzie, wypływa w książkach, gazetach, parlamentach, na uniwersytetach i nagli, by go złapać, podjąć. Poza politycznymi i ekologią – najważniejszy obecnie cywilny temat na świecie – tłumaczy reżyser.
– To odgryzanie się mężczyzn, wyraźnie słabszych i przegranych -zagonionych pod ścianę, w narożnik, do kąta. Gadają na baby krytycznie, sarkastycznie, agresywnie, oskarżająco, żarliwie – mówi Marek Koterski, zaznaczając, że bohaterowie jego komedii dokonują „obrony przez atak”.
Główne role w męskim sparingu z kobiecą dominacją grają zaprawiony w podobnych bojach Robert Więckiewicz oraz Adam Woronowicz. Film wejdzie na ekrany kin 14 października.