Archiwa tagu: pedro almodovar

NH 2019: Najlepsze 5 filmów festiwalu, które będzie można obejrzeć w polskich kinach

Powoli ochłonęliśmy po wrocławskich Nowych Horyzontach, zebraliśmy myśli i zgodnie z zapowiedzią publikujemy listę 5 najlepszów filmów tegorocznej edycji, które będzie można obejrzeć w polskich kinach jeszcze w tym roku. Sprawdziły się nasze przewidywania – aż 4 spośród z nich zapowiadaliśmy tutaj jako największe hity festiwalu, o piątym pisaliśmy w artykule prezentującym nasze wrażenia o filmach obejrzanych jeszcze przed przyjazdem do Wrocławia.

Czytaj dalej

NH 2019: 12 największych hitów festiwalu

Już za dwa tygodnie rozpoczyna się 19. edycja festiwalu Nowe Horyzonty! Tegoroczny program, zresztą jak co roku, jest bardzo bogaty – we Wrocławiu na ponad 600 seansach widzowie będą mogli zobaczyć 223 pełnometrażowe filmy z 54 krajów, spośród których aż 142 będą miały polskie premiery. Jak zwykle uważnie przyjrzeliśmy się tej długiej liście i, skupiając się przede wszystkim na największych hitach światowych festiwali, przygotowaliśmy dla Was listę dwustu filmów, których zdecydowanie nie można przegapić. Zresztą, zobaczcie sami! Czytaj dalej

NH 2016: 16 filmów, których nie można przegapić

Już za tydzień rozpoczyna się 16. edycja festiwalu Nowe Horyzonty! Tegoroczny program, dzięki wsparciu Europejskiej Stolicy Kultury jest bardzo bogaty – we Wrocławiu zostaną pokazane aż 393 filmy (w tym 221 pełnometrażowych, wśród których 94 to polskie premiery), z ponad 50 krajów. Jak co roku bliżej przyjrzeliśmy się tej długiej liscie i, skupiając się przede wszystkim na filmowych nowościach, przygotowaliśmy dla Was listę szesnastu filmów, których zdecydowanie nie można przegapić. Zresztą, zobaczcie sami! Czytaj dalej

Nowe Horyzonty 2011: 10 filmów, których nie można przegapić

Już w najbliższy czwartek (21 czerwca) rozpocznie się 11. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty. Tym razem pod znakiem kina norweskiego, japońskich erotyków, Midnight Movies, czerwonych westernów i twórczości Terry’ego Gilliama. Uważnie przyjrzeliśmy się repertuarowi tegorocznej imprezy i wybraliśmy 10 filmów, których we Wrocławiu nie można przegapić. Zobaczcie sami!

Moja łódź podwodna, Submarine, reż. Richard Ayoade (USA, Wielka Brytania 2010)

Ten film uchwyci moje specyficzne cechy, na przykład pokaże, jak uwodzę moją koleżankę z klasy za pomocą siły umysłu. Będą ujęcia śmigłowców. Będą zdjęcia w zwolnionym tempie, ale także momenty transcendencji, gdy wyleczę ojca z depresji. Znając mnie, a znam się nieźle, zdziwię się, jeśli film będzie trwał krócej niż trzy godziny. Informacja dla prasy: przy opisywaniu filmu należy używać przymiotników „olśniewający” i „porywający”, a także zwrotu „epokowe osiągnięcie” – tak opowiada o filmie jego bohater, 15-letni Olivier. I ton tej wypowiedzi wiele mówi o pełnometrażowym debiucie Richarda Aoyade’a.

Lęk wysokości, reż. Bartek Konopka (Polska, 2010)

Bartosz Konopka jest ryzykantem. Każdy fałszywy, nieprzemyślany ruch mógł spowodować, że jego fabularny debiut przerodziłby się w, tak przecież niepożądaną przez poważnego odbiorcę, ckliwość i łzawość. Ale „Lęk wysokości” unika czyhających nań pułapek. Pozostaje przejmującym autorskim zapisem relacji między synem a ojcem, gdzie pierwszy jest dobrze sytuowanym karierowiczem, a drugiego stopniowo degraduje rozwijająca się choroba psychiczna.

Walk Away Renée, reż. Jonathan Caouette (USA, Francja, Belgia, 2011)

„Walk Away Renée” powtarza formułę genialnego debiutu Jonathana Caouette’a, filmu „Tarnation”. Tym razem jednak twórca kamerę skierował na swoją matkę, cierpiącą na chorobę dwubiegunową. Podobnie jak w „Tarnation” autor konstruuje opowieść z materiałów archiwalnych, swoich własnych home movies, taśm nakręconych przez znajomych rodziny i zdjęć z podróży z matką zarejestrowanych podczas jej przeprowadzki z Teksasu do Nowego Jorku (które budują strukturę filmu, pozwalając wpisać go tym samym w nurt kina drogi).

Skóra, w której żyję, La piel que habito, reż. Pedro Almodóvar (Hiszpania, 2011)

„Skóra, w której żyję” to dla Pedro Almodóvara ważny film. Po latach wierności konwencji melodramatu hiszpański mistrz eksperymentuje z gatunkami (…). Jednak wiara w miłość i siłę namiętności pozostaje u Hiszpana niezmienna. Bohaterem filmu jest chirurg plastyczny, który trzyma w zamknięciu piękną Ewę. Kim jest tajemnicza kobieta? Jakie stosunki łączą ją z lekarzem? Prawda okaże się bardziej szokująca niż najśmielsze przypuszczenia.

Attenberg, reż. Athina Rachel Tsangari (Grecja, 2010)

23-letnia Marina (nagrodzona na festiwalu w Wenecji za najlepszą żeńską rolę Ariane Labed) mieszka z ojcem w typowym fabrycznym miasteczku nad morzem. Ponieważ ludzie wydają jej się dziwni i odpychający, zawsze zachowuje dystans. Woli poznawać swoje otoczenie poprzez piosenki zespołu Suicide, dokumenty o ssakach Davida Attenborough oraz lekcje wychowania seksualnego, które otrzymuje od swojej jedynej przyjaciółki, Belli.

Król wyspy skazańców, Kongen av Bastøy, reż. Marius Holst (Norwegia, Francja, Szwecja, Polska, 2010)

Bastøy to wyspa leżąca w fiordzie Oslo, na której od 1900 do 1970 roku działał dom poprawczy dla chłopaków w wieku od 11 do 18 lat. Pierwotnym celem powstania instytucji była resocjalizacja i edukacja skierowanych do niej młodocianych przestępców. Okazało się jednak, że wykorzystywano ich głównie do pracy, znęcając się nad nimi fizycznie i psychicznie. W 1915 roku wybuchł w ośrodku bunt. „Król wyspy skazańców” jest opowieścią opartą na tamtych zdarzeniach i kolejnym obrazem w karierze Holsta opisującym świat nastoletnich chłopaków. Tym razem motywem przewodnim jest dojrzewanie do walki o godność i wolność.

Code Blue, reż. Urszula Antoniak (Holandia, Dania, 2011)

„Code Blue”, drugi po znakomicie przyjętym „Nic osobistego” pełnometrażowy film Urszuli Antoniak, należał do najgoręcej dyskutowanych propozycji w sekcji Piętnastka reżyserów tegorocznego festiwalu w Cannes. Wzbudził skrajne reakcje, od słów pochwalnych po ostentacyjne opuszczanie sali. – „Code Blue” to wyzwanie, kino, które niemal fizycznie męczy – mówiła o swoim dziele reżyserka. – Mam wrażenie, że tym razem poszłam dalej, wzięłam na siebie większe ryzyko. Ale o to mi chodzi – rzucam się na głęboką wodę i sprawdzam, czy się nie utopię.

Arirang, reż. Kim Ki-Duk (Korea Południowa, 2011)

Totalnie autorska, bezkompromisowa spowiedź jednego z czołowych reżyserów kina artystycznego. Po wspomnianym wypadku Kim spędza dwa lata na dobrowolnym wygnaniu, w nieogrzewanej chacie na koreańskiej prowincji. W dialogu ze sobą z ekranu i ze swoim cieniem analizuje źródła własnej twórczości, podszywające ją emocje i kompleksy, pułapki stylu, powtarzania i oczekiwań. Ton waha się od samobiczowania do narcyzmu.

Łowca trolli, Trolljegeren, reż. André Øvredal (Norwegia, 2010)

Trolle istnieją! André Øvredal ma na to dowód. W jego ręce wpadł materiał wideo dokumentujący poczynania łowcy trolli (…). Film zręcznie balansuje na granicy kina grozy i jego parodii. Udaje mu się przy tym ani nie popaść w śmieszność, ani nie spaść do klasy B, gdzie zazwyczaj trafiają horrory o podobnej tematyce. Korzystając z konwencji mockumentary – fikcyjnego dokumentu – reżyser nasyca norweską rzeczywistość solidną dawką absurdu. Ten nie jest jednak grubymi nićmi szyty, dlatego nawet świadomi wpuszczania w maliny widzowie zaczynają podejrzewać, że coś może być na rzeczy.

Rocky Horror Picture Show, The Rocky Horror Picture Show, reż. Jim Sharman (Wielka Brytania, USA, 1975)

Najdłużej utrzymujący się w dystrybucji kinowej film w historii poniósł początkowo kasową klęskę. Przywróciły go do życia (być może nieśmiertelnego) seanse o północy, w ramach których pokazy „Rocky Horror Picture Show” zmieniły się w świecki rytuał, a publiczność w uczestniczących aktywnie wyznawców. Autor musicalu scenicznego, Richard O’Brien (występujący w filmie w roli Riffa Raffa), oddał hołd ukochanemu przez siebie kinu klasy B – przede wszystkim tanim filmom grozy i science-fiction z wytwórni RKO.

Fragmenty opisów filmów pochodzą z katalogu z oficjalnej strony www.nowehoryzonty.pl.

Złóż Almodóvarowi życzenia urodzinowe!

Już 25 września na ekranach polskich kin pojawią się „Przerwane objęcia” – najnowsza produkcja Pedra Almodóvara. Dzień wcześniej reżyser będzie obchodził swoje 60. urodziny. Z tej właśnie okazji na oficjalnej, polskiej stronie filmu dystrybutor Gutek Film stworzył zakładkę „Urodziny Almodóvara”, gdzie w specjalnym formularzu można napisać swoje życzenia urodzinowe dla hiszpańskiego mistrza.

To nie jedyna forma uczczenia jubilata – również 24 września, w całej Polsce, odbędą się specjalne pokazy przedpremierowe „Przerwanych objęć”.

Co więcej, można również wygrać wyjątkowy upominek od samego Pedra Almodóvara. Jak informuje dystrybutor:

Prezenty te zostaną rozlosowane wśród widzów, którzy obejrzą „Przerwane objęcia” w dzień urodzin mistrza (24 września) lub w premierowy weekend (25-27 września), zachowają bilet kinowy oraz złożą życzenia solenizantowi on-line za pośrednictwem strony filmu.

Sylwetki Pedra Almodóvara chyba nikomu nie trzeba przypominać, to jeden z najpopularniejszych twórców filmowych na świecie. Również w Polsce ma wyjątkowo wiernych fanów. Jego cztery ostatnie dzieła – „Volver”, „Złe wychowanie”, „Porozmawiaj z nią”, „Wszystko o mojej matce” – stawały się w naszym kraju kasowymi przebojami.

„Przerwane objęcia” – już siedemnasty film fabularny Almodóvara – to historia zakochanej kobiety i opętanego miłością do niej mężczyzny. Lena (Penélope Cruz) i Mateo (Lluis Homar) szaleńczo zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Mateo jednak nie wie, że Lena jest narzeczoną wpływowego milionera, który zrobi wszystko, by zatrzymać ją przy sobie. Nie wie też, że nocami bywa luksusową prostytutką…